Zrobić wrażenie na gościach
jest dość łatwo. I nie trzeba w tym celu wypiekać pięciokondygnacyjnego tortu.
Wystarczy kupić w pobliskiej piekarni małe ptysie (takie wielkości orzecha
włoskiego) nadziać je pikantnymi kremami, ułożyć na paterze i... gotowe.
Ostatnie marcowe imieniny u moich cioć (Krystyny, Bożeny i wujka Józefa)
kręciły się wokół trzech piętrowych tac z ptysiami, które znikały z taką
łatwością z jaką pojawiały się dobre rady kierowane przez rodzinę pod moim
adresem.
-
Narzeczony - mówiła ciocia Krysia biorąc w upierścienione
pulchniutkie paluszki małego ptysia -
powinien być artystą, a natomiast mąż (ptyś kręcił się chwilę w
gadatliwych usteczkach) - dentystą (po czym znikał w obfitych czeluściach). Nie
śmiej się. Musisz wiedzieć, że artysta po czterdziestce (wypielęgnowana rączka
sięgała po drugie słone ciasteczko) jest fkarbie (ptyś przez chwilę utrudniał
potok wymowy) - do niczego (ptyś przepadł...). Kiedy kobieta rozkwita (rzekła
zdejmując z patery trzecie ciastko) pfeciętny arfysta jeft (białe ząbki
zmiażdżyły ptysia i cedziły słowa) już przegrany. Niczego nie osiągnął i wie
już, że niczego nie osiągnie. To, niestety, odbija się na fizjologii, wiesz
oczywiście co mam na myśli? (zanim pewnym ruchem chwyciła czwartego głaskała
przez chwilę jego złocistą skórkę). Mężczyzna musi być zrealizowany (ptyś jakoś
szybciej niż poprzednicy znalazł się w cioci), żeby była z niego pociecha. A
widziałaś kiedyś zrealizowanego artystę? Co innego dentysta (ciocia w
zamyśleniu oglądała piątego). Mmmm, a ten z bryndzą?
-
Dentysta z
bryndzą, ciociu?
-
Ptyś, głuptasku.
Znakomity (szósty, nie zdążył nawet pożegnać się z kolegami, kiedy w ustach
cioci pojawił się siódmy). Jaki delikatny krem... – rozpłynęła się w zachwycie
ciocia. - Naprawdę sama utarłaś wszystko na taką aksamitna masę? – spytała z
niedowierzaniem. – Sama. Malakserem. Ale może też być tnąca kocówka miksera –
wdałam się w szczegółowy opis czynności kuchennych - Wszystkie składniki ciach
do garnka, włączasz mikser i po pięciu minutach hałasu masa jest gładka jak
welur. A jak nie jest, to miksujesz ją jeszcze przez chwilę.
-
Ale jak ty potem
pieczesz te ptysie z masą?
-
Ciociu, przecież
ja ich nie piekę. Ptysi nie piecze się z masą tylko nadziewa już upieczone i
zimne – poniosło mnie oburzenie na kulinarny analfabetyzm cioci, która przecież
nawet w najcięższej komunie miała gotującą gosposię.- Zresztą ja ich nie piekłam tylko kupiłam
gotowe w Oazie (to nasza ulubiona piekarnia). – To dobrze, kobieta nie powinna
siedzieć za dużo przy garach – Ale, wief co – mówiła z pełną buzią – fkoro nie
piekłaf if f mafą to jak ona fnalazła się f frodku? – Każdy dostał zastrzyk z
farszu – wyjaśniłam - szprycą z długą końcówką do dawania zastrzyków
niegrzecznym ptysiom.
-
Niesamowite -
szczerze zdziwiła się ciocia. I nie wiadomo, który lepszy - zastanawiała się
przez chwilę.
-
Artysta czy dentysta?
- postanowiłam zmienić temat, bo rozwiązanie problemu z narzeczonym leżało mi
na sercu znacznie bardziej niż ptysie na wątrobie cioci.
-
A, to akurat
wiadomo! – kategorycznie zawyrokowała -
kochanek artysta, pod warunkiem, że młody, a mąż
dentysta, i nie musi być stary. Pfecief cały czaf ci to tłumaczę (skupiona na
kwestii artysta-dentysta, przegapiłam drogę dziewiątego ptysia, tym razem z
łososiem, do rubensowskiego wnętrza Krysi).
-
Fajnie, fajnie
ciociu, ale fkąd go wziąś (tym razem to na moim podniebieniu kończyło swój
żywot leciutkie ciasteczko z łososiem), tego zrealizowanego den ty stę,
wyskandowałam pytanie ciut za głośno.
-
No i o czym wy tu
tak rozmawiacie? – dotarł do nas poprzez gwar gości smętny bas cioci Bożenki
(tej nudniejszej siostry frywolnej Krysi).
-
O pieniądzach -
skłamała (nie tak do końca) ciocia Krysia puszczając do mnie oko.
-
Tak, to była
najgorsza od lat zima. Straszny zastój finansowy – ożywiła się na chwilę
Bożenka (która jest biegłą księgową i na brak pieniędzy prywatnie nigdy nie
narzeka). Skrupulatnie nałożyła sobie na błękitny kryształowy talerzyk po trzy
ptysie z każdego poziomu patery: trzy z krabami, trzy z łososiem i trzy z masą
z bryndzy – Próbowałyście? – zapytała
nas uprzejmie.
-
Ależ skąd! My się
tu obie jak jeden mąż odchudzamy – skłamała oblizując usta ciocia Krysia.
–
Niepotrzebnie -
ciocia Bożenka z wrodzonej grzeczności oddaliła się od prawdy i od nas. Po
chwili skupiała już całą swoją uwagę na wujku Józefie. – Zjedz Ziuteczku te z
łososiem są bardzo zdrowe.
-
Ptysie z kremem z
ryby?, toż to profanacja! - zaperzył się
Ziuteczek, będący najbardziej ekscentrycznym mężczyzną z pokolenia cioć.
Wszystkie ważne panie strzygą i farbują włosy w zakładzie fryzjerskim Lord,
którego jest właścicielem i mistrzem.
Kiedy trochę zła na
konserwatywne upodobania kulinarne wujka przypatrywałam się spode łba jego
skórzanym spodniom, fioletowej koszuli i bordowym kowbojkom, szepnął w moim
kierunku – Najważniejsze to być wiarygodnym! A potem już prosto do ucha: dziś
mogę jeść tylko szpinak i jaja na twardo. Schudłem już sześć kilo, a jeszcze
cztery mi zostały...
Spojrzałam na pustą paterę,
na siebie i moje pulchne ciocie i postanowiłam: od przyszłego miesiąca zaczynam
dietę jajeczną! Tym bardziej, że będzie Wielkanoc.
-
A jeżeli potrzebujesz
dentysty – wujek podnosi głos o trzy tony wyżej, to farbuje się u mnie
największy w mieście artysta od implantów! Dać ci jego telefon?
Masy do nadziewania ptysi (każdej masy wystarczy na 40
małych ptysi)
Krabowa
Twaróg wiejski homogenizowany 400 gr
Paluszki krabowe 300 gr
7 łyżek do zupy majonezu dekoracyjnego lub babuni
1 łyżka do zupy koncentratu pomidorowego
łyżeczka cukru
sól pieprz do smaku
Wszystkie składniki dokładnie zmiksować na gładki krem
Łososiowa
Twaróg wiejski homogenizowany 400 gr
Łosoś wędzony 300 gr
6 łyżek do zupy majonezu dekoracyjnego lub babuni
1 łyżka do zupy koncentratu pomidorowego
1 łyżka soku z cytryny
łyżeczka cukru
sól pieprz do smaku
Wszystkie składniki dokładnie zmiksować na gładki krem
Z bryndzy
Bryndza owczo-krowia 400 gr
Puszka anchovis w oleju
Jedna mała cebula lub dwie szalotki drobno posiekane
6 łyżek do zupy majonezu dekoracyjnego lub babuni
pół łyżeczki cukru
mało soli (bryndza jest słona), dużo pieprzu
Wszystkie składniki (z olejem z rybek włącznie) dokładnie
zmiksować na gładki krem
Całe ptysie nadziewamy szprycą, wstrzykując krem do
wnętrza lub przekrawamy je i nakładamy pastę łyżeczką do głębszej miseczki,
przykrywamy denkiem z drugiej części ciastka.
Boskie !
OdpowiedzUsuń