środa, 19 marca 2014

Ptyś imieninowy (wytrawny i lekki)

Zrobić wrażenie na gościach jest dość łatwo. I nie trzeba w tym celu wypiekać pięciokondygnacyjnego tortu. Wystarczy kupić w pobliskiej piekarni małe ptysie (takie wielkości orzecha włoskiego) nadziać je pikantnymi kremami, ułożyć na paterze i... gotowe. Ostatnie marcowe imieniny u moich cioć (Krystyny, Bożeny i wujka Józefa) kręciły się wokół trzech piętrowych tac z ptysiami, które znikały z taką łatwością z jaką pojawiały się dobre rady kierowane przez rodzinę pod moim adresem.
-         Narzeczony -  mówiła ciocia Krysia biorąc w upierścienione pulchniutkie paluszki małego ptysia -  powinien być artystą, a natomiast mąż (ptyś kręcił się chwilę w gadatliwych usteczkach) - dentystą (po czym znikał w obfitych czeluściach). Nie śmiej się. Musisz wiedzieć, że artysta po czterdziestce (wypielęgnowana rączka sięgała po drugie słone ciasteczko) jest fkarbie (ptyś przez chwilę utrudniał potok wymowy) - do niczego (ptyś przepadł...). Kiedy kobieta rozkwita (rzekła zdejmując z patery trzecie ciastko) pfeciętny arfysta jeft (białe ząbki zmiażdżyły ptysia i cedziły słowa) już przegrany. Niczego nie osiągnął i wie już, że niczego nie osiągnie. To, niestety, odbija się na fizjologii, wiesz oczywiście co mam na myśli? (zanim pewnym ruchem chwyciła czwartego głaskała przez chwilę jego złocistą skórkę). Mężczyzna musi być zrealizowany (ptyś jakoś szybciej niż poprzednicy znalazł się w cioci), żeby była z niego pociecha. A widziałaś kiedyś zrealizowanego artystę? Co innego dentysta (ciocia w zamyśleniu oglądała piątego). Mmmm, a ten z bryndzą?
-         Dentysta z bryndzą, ciociu?
-         Ptyś, głuptasku. Znakomity (szósty, nie zdążył nawet pożegnać się z kolegami, kiedy w ustach cioci pojawił się siódmy). Jaki delikatny krem... – rozpłynęła się w zachwycie ciocia. - Naprawdę sama utarłaś wszystko na taką aksamitna masę? – spytała z niedowierzaniem. – Sama. Malakserem. Ale może też być tnąca kocówka miksera – wdałam się w szczegółowy opis czynności kuchennych - Wszystkie składniki ciach do garnka, włączasz mikser i po pięciu minutach hałasu masa jest gładka jak welur. A jak nie jest, to miksujesz ją jeszcze przez chwilę.
-         Ale jak ty potem pieczesz te ptysie z masą?
-         Ciociu, przecież ja ich nie piekę. Ptysi nie piecze się z masą tylko nadziewa już upieczone i zimne – poniosło mnie oburzenie na kulinarny analfabetyzm cioci, która przecież nawet w najcięższej komunie miała gotującą gosposię.-   Zresztą ja ich nie piekłam tylko kupiłam gotowe w Oazie (to nasza ulubiona piekarnia). – To dobrze, kobieta nie powinna siedzieć za dużo przy garach – Ale, wief co – mówiła z pełną buzią – fkoro nie piekłaf if f mafą to jak ona fnalazła się f frodku? – Każdy dostał zastrzyk z farszu – wyjaśniłam - szprycą z długą końcówką do dawania zastrzyków niegrzecznym ptysiom. 
-         Niesamowite - szczerze zdziwiła się ciocia. I nie wiadomo, który lepszy - zastanawiała się przez chwilę.
-         Artysta czy dentysta? - postanowiłam zmienić temat, bo rozwiązanie problemu z narzeczonym leżało mi na sercu znacznie bardziej niż ptysie na wątrobie cioci. 
-         A, to akurat wiadomo! – kategorycznie zawyrokowała -  kochanek artysta, pod warunkiem, że młody,  a  mąż dentysta, i nie musi być stary. Pfecief cały czaf ci to tłumaczę (skupiona na kwestii artysta-dentysta, przegapiłam drogę dziewiątego ptysia, tym razem z łososiem, do rubensowskiego wnętrza Krysi).
-         Fajnie, fajnie ciociu, ale fkąd go wziąś (tym razem to na moim podniebieniu kończyło swój żywot leciutkie ciasteczko z łososiem), tego zrealizowanego den ty stę, wyskandowałam pytanie ciut za głośno.
-         No i o czym wy tu tak rozmawiacie? – dotarł do nas poprzez gwar gości smętny bas cioci Bożenki (tej nudniejszej siostry frywolnej Krysi).
-         O pieniądzach - skłamała (nie tak do końca) ciocia Krysia puszczając do mnie oko.
-         Tak, to była najgorsza od lat zima. Straszny zastój finansowy – ożywiła się na chwilę Bożenka (która jest biegłą księgową i na brak pieniędzy prywatnie nigdy nie narzeka). Skrupulatnie nałożyła sobie na błękitny kryształowy talerzyk po trzy ptysie z każdego poziomu patery: trzy z krabami, trzy z łososiem i trzy z masą z bryndzy –   Próbowałyście? – zapytała nas uprzejmie.
-         Ależ skąd! My się tu obie jak jeden mąż odchudzamy – skłamała oblizując usta  ciocia Krysia.
       Niepotrzebnie - ciocia Bożenka z wrodzonej grzeczności oddaliła się od prawdy i od nas. Po chwili skupiała już całą swoją uwagę na wujku Józefie. – Zjedz Ziuteczku te z łososiem są bardzo zdrowe.
-         Ptysie z kremem z ryby?, toż to profanacja! -  zaperzył się Ziuteczek, będący najbardziej ekscentrycznym mężczyzną z pokolenia cioć. Wszystkie ważne panie strzygą i farbują włosy w zakładzie fryzjerskim Lord, którego jest właścicielem i mistrzem.
Kiedy trochę zła na konserwatywne upodobania kulinarne wujka przypatrywałam się spode łba jego skórzanym spodniom, fioletowej koszuli i bordowym kowbojkom, szepnął w moim kierunku – Najważniejsze to być wiarygodnym! A potem już prosto do ucha: dziś mogę jeść tylko szpinak i jaja na twardo. Schudłem już sześć kilo, a jeszcze cztery mi zostały...
Spojrzałam na pustą paterę, na siebie i moje pulchne ciocie i postanowiłam: od przyszłego miesiąca zaczynam dietę jajeczną! Tym bardziej, że będzie Wielkanoc.   
-         A jeżeli potrzebujesz dentysty – wujek podnosi głos o trzy tony wyżej, to farbuje się u mnie największy w mieście artysta od implantów! Dać ci jego telefon?


Masy do nadziewania ptysi (każdej masy wystarczy na 40 małych ptysi)

Krabowa
Twaróg wiejski homogenizowany 400 gr
Paluszki krabowe 300 gr
7 łyżek do zupy majonezu dekoracyjnego lub babuni
1 łyżka do zupy koncentratu pomidorowego
łyżeczka cukru
sól pieprz do smaku
Wszystkie składniki dokładnie zmiksować na gładki krem

Łososiowa
Twaróg wiejski homogenizowany 400 gr
Łosoś wędzony 300 gr
6 łyżek do zupy majonezu dekoracyjnego lub babuni
1 łyżka do zupy koncentratu pomidorowego
1 łyżka soku z cytryny
łyżeczka cukru
sól pieprz do smaku
Wszystkie składniki dokładnie zmiksować na gładki krem

Z bryndzy
Bryndza owczo-krowia 400 gr
Puszka anchovis w oleju
Jedna mała cebula lub dwie szalotki drobno posiekane
6 łyżek do zupy majonezu dekoracyjnego lub babuni
pół łyżeczki cukru
mało soli (bryndza jest słona), dużo pieprzu
Wszystkie składniki (z olejem z rybek włącznie) dokładnie zmiksować na gładki krem


Całe ptysie nadziewamy szprycą, wstrzykując krem do wnętrza lub przekrawamy je i nakładamy pastę łyżeczką do głębszej miseczki, przykrywamy denkiem z drugiej części ciastka.

1 komentarz: